Metaforycznie o przełomowych, ale i nie tylko, sesjach terapeutycznych.

Metaforycznie o przełomowych, ale i nie tylko, sesjach terapeutycznych.

To, co dzieje się podczas sesji, jest czymś bardzo intymnym dla pacjenta. Nierzadko są to chwile bardzo trudne i wprowadzające wiele chaosu w głowie.
Nie dziwnym jest więc to, że czasami nie chcemy, by te myśli opuściły gabinet i naszą głowę.

„Generalne sprzątanie”
Sprzątam praktycznie cały czas. Tak, jak w domu. Na bieżąco. To, co widoczne na pierwszy rzut oka.
Czasami odpoczywam. Przysiadam wtedy na chwilę na brzegu kanapy i zastanawiam się, co jest jeszcze do zrobienia oraz co jest w danym momencie sprawą najpilniejszą.
Są i takie sytuacje, kiedy wpadam do mojego „mieszkanka terapeutycznego” i w przypływie emocji dodaję sobie tylko pracy.
Teraz natomiast przeprowadzam generalne sprzątanie. Rzadko się do niego zabieram, bo wymaga cholernie dużo pracy i wysiłku. Wtedy zaglądam głęboko pod łóżka i szafy, gdzie leży spokojnie czasem nawet wieloletni kurz. Z komody wyciągam wszystkie rzeczy, żeby dostać się do upchniętych głęboko ubrań, o których istnieniu już zapomniałam, a które zalegają i zajmują miejsce.
W takich chwilach nie chcę nikogo zapraszać. Tylko Magda ma prawo o każdej porze dnia i nocy, zapukać do moich drzwi. Bez niej ten bałagan osiąga niewyobrażalne rozmiary w mojej głowie. Ale innych nie wpuszczam. Nawet nie ma tyle miejsca, żebyśmy się wszyscy pomieścili. Kluczę pomiędzy kolumnami książek, stosami ubrań, rzędami pozostałych, znalezionych rzeczy. Ledwo ogarniam to wzrokiem. Jak miałabym więc komuś wytłumaczyć, co się tutaj właściwie dzieje ?

Autorka: Wiktoria Matyga, Wolonatriuszka Fundacji Zobacz…JESTEM