Życie jest zmienne

„Cóż, życie jest pełne niespodzianek i nie wszystkiego można się spodziewać. Takie jest życie i tego się nie zmieni. Ale można zmienić swoje spojrzenie na świat. Tak jak spojrzenie na siebie.

W końcu prędzej czy później wszyscy sobie uświadamiają, że to, co robią tylko im szkodzi i tak naprawdę są wartościowymi ludźmi. Ale jednak nadal to robią, bo nie mogą przestać. Tak jest praktycznie ze wszystkim: używkami, autoagresją czy manią kontrolowania własnej wagi. Cokolwiek, co może nas zniszczyć. Ale tak jak mówiłam, każdy w pewnym momencie sobie uświadamia, że jest wartościowy i nikt tego nie zmieni – chyba, że my sami. Cóż, tak też się zdarza. Ale czy to akurat my musimy być bezwartościowi? Nie. Możemy to zmienić, jeśli tylko mamy siłę walki. A niektórzy niestety ją tracą. Dlatego krzywdząca jest jakakolwiek przemoc i wszystkie inne akcje, które mogą Cię zniszczyć. Choć jak niektórzy twierdzą, najbardziej niszczy ich własny umysł. I to najbardziej przemawia do osób z zaburzeniami oraz chorobami psychicznymi, bo nie mają kontroli nad swoim umysłem. Well, przynajmniej tak myślę. Różni ludzie, różne opinie. Kieruję się tylko tym, co sama usłyszałam. Co do gubienia życia – nad tym nie ma jak za bardzo zapanować, bo życie często pędzi przed siebie, nieważne czy nadążamy, czy nie. Świat jest niestety okrutnym miejscem, co skutkuje często przykrym życiem. Ale zawsze można to zmienić. Może nie dla nas, bo wiadomo jakie to trudne. A zacząć można od małych kroków, jak zwykle pomaganie w potrzebie osobom, które na to zasługują.” To, co napisałam osobie, która również zmaga się z depresją. Czyli mój przyjaciel. Tak, nazywam go tak, bo to prawda. Ale jednocześnie co czuję? Pustkę. Czuję się, jakbym nie odczuwała niczego. Miłości, przywiązania, bólu, wartości. Nic. Pustka. I z tego wszystkiego wolałabym już czuć ten smutek, niż nic, bo to mnie najbardziej niszczy. Przez to, że nie czuję nawet bólu czuję się jeszcze słabsza, niż się czułam. Bo ten, kto jest silny odczuwa ból. Taka jest prawda, choć niektórzy nie mogą tego zaakceptować. Ból buduje człowieka, jego historię, jego życie. Ale zarazem może je zniszczyć w pewnej chwili. Ale świat jednak nigdy nie był łatwym oraz cudownym miejscem, czyż nie? Szczególnie dla ludzi, którzy nie czują własnej wartości i nikt im tego nie uświadamia. Jednakże, jeśli ktoś by im mówił, że są wartościowi niezliczoną ilość razy to czy by jednak zrozumieli? W końcu to ludzie, którzy nagle stracili to poczucie i nie czują nic więcej, niż tylko rzeczy, które ich krzywdzą. Niezdolność do odczuwania smutku – tak to nazywają. Jednak ta fraza nie jest poprawna w niektórych przypadkach. W końcu każdy przeżywa chorobę inaczej – nieważne, czy jest o podłożu psychicznym, czy fizycznym (that’s how mafia works xD). Ale podstawą jest w takiej sytuacji (jeśli dopiero wszystko się zaczęło) jest wspieranie takiej osoby, oraz zapewnienia jej bezpieczeństwa w miarę możliwości. W poniedziałek jak co roku było zebranie na temat samobójstw wśród młodzieży. Okej, rozumiem, bardzo przydatny temat, ale te dzbany zaczęły wyśmiewać się z tego, że ponad 220 studentów popełniło samobójstwo w 2017. Czarny humor jest dobry, ale z umiarem. Można się z tego śmiać, ale błagam, nie na całą salę jak jest taki temat. Coraz więcej ludzi popada w różne zaburzenia oraz choroby psychiczne, więc jak nie mają nic do dodania – dlaczego nie zamkną ryjów? Niech otworzą oczy i zobaczą, ile ludzi z ich otoczenia zmaga się z czymś, o czym nie każdy chce mówić. Może być to błahe, albo poważne. Ale wszystkie problemy innych powinniśmy traktować jako tako też z dystansem – żeby się za bardzo nie narzucać, bo to moze pogorszyć tylko stan. Cóż, czasami można też wszystko przegapić, ale to też nie jest za trudne. W końcu większość chce to ukrywać, jeśli faktycznie zmaga się z czymś cięższym. Co do atenjowania się – tutaj już jest różnie. Niektórzy mówiąc, jak to im źle, albo okaleczaniu się dla ‚atencji’ (czyli jak ludzie uważają jawne pokazywanie tego) też nie jest normalne. Więc nie powinno się tego zbywać, bo to może być jawne wołanie o pomoc. Nawet, jeśli ta osoba chodzi potem szczęśliwa. To też może być znak. Ale teraz jednak w dobie atenjuszy trudno rozróżnić taką osobę od tej faktycznej z problemami. Ale still, nawet jeśli osoba wygląda na typowego atencjusza, ale się pocięła to nie jest to zwyczajnie normalne.

Osoba z depresją – temat rzeka. Można mówić o tym godzinami. Jedni uważają to za błahe, jedni za poważne. Umówmy się, depresja istnieje od dawna i od dawna są różne teorie na jej temat. Ale teraz, w ubiegłych latach, zaczęło chorować więcej osób, więc powinniśmy być przez to czujnie nastawieni, żeby nie przegapić czegoś ważnego, jeśli dana osoba planuje chociażby samobójstwo. Ale prawda jest też taka, że nie możemy pilnować tych osób 24/7, albo zamknąć ich pod kluczem. Chyba, że w ośrodku psychiatrycznym. Jednakże trzeba zwrócić też uwagę na to, że bardzo często stopnie nasilenia reagują na innych ludzi. Są tacy, którzy umiarkowaną przeżywają jak ciężką i na odwrót – włączając w to lekką, więc dlatego dawno przestałam patrzeć na stopień. Ja sama mam zdiagnozowaną umiarkowaną, ale czasami czuję się jakbym miała ciężką, a czasami jakbym miała lekką.
Ale dobra, wracając, osoby, z którymi rozmawiałam po pobycie w psychiatryku często mi mówiły, że zamknięcie ich na oddziale było równie traumatycznym przeżyciem, jak samo dowiedzenie się o depresji. Wiadomo, niektórzy to już przeczuwali, ale nie wszyscy.
Więc do czego zmierzam jest to, że nieważne czy depresja maskowana, czy nie, lekka, ciężka, czy umiarkowana – wszystkie powinny być traktowane tak samo.

Co do ludzi, którzy nie zdają sobie z tego sprawy… Nie możemy im kazać się o tym uczyć, ani wbijać im tego do głowy, ale chociaż ta minimalna wiedza, żeby się powstrzymać od śmiechu, jeśli ktoś o tym mówi głośno i nie ma na myśli czarnego humoru. Naprawdę, ja rozumiem, że niektórzy uważają to za śmieszne, ale jeśli niektóre osoby, które są chore decydują się, żeby o tym głośno powiedzieć nie czekają na Wasz śmiech. I tak jest akurat ze wszystkimi chorobami.
Wiadomo, są też ludzie, którzy starają się pomóc każdej osobie, która może mieć jakiś problem. I to jest bardzo miłe oraz urocze z ich strony. Naprawdę. Jednakże sądzę, że mniejszość jest takich, choć przydałoby się ich zdecydowanie więcej. Ludzi z empatią i dobrym sercem.
Jednak nigdy nie powinno się zmuszać osoby, żeby niańczyła osobę z taką przypadłością (a niestety tak się zdarza). Bo jednak ta osoba też ma swoje życie, swoje problemy, z którymi się zmaga… Może nie mieć siły na to, żeby jeszcze powierzać jej tak naprawdę ludzkie życie. Ale od czego są psychiatrzy, psychologowie, albo rodzice, nieprawdaż? W tym przypadku jednak też się to za bardzo nie sprawdza, bo rodzice, jak i pomoc terapeutyczna nie może być z kimś 24/7. Plus nie wszyscy wiedzą, a nawet osoba, która sama zmaga się z chorobą, co się dzieje w ich głowie i jak temu zapobiec.

Autorka: 12 -sto letnia Natalia, od 1.5 roku walczy z depresją